wiersze ks. Tomka

 

* * *
bóle narodzenia
pychy krótko – trwałość
siła wyrzeczenia
nienawiści małość

bo jest w człowieku siła
od niego silniejsza
która ciągle wymaga
i przez to
czyni go potężnym
co dobro chce rozszerzać
a zło zaś umniejszać
wierzę, ze jest ta siła, 
że ona zwycięży

* * * 
w kruchości istnieć musi jednak rzeczy wieczne trwanie
by odnaleźć drogę prostą pośród powikłania
by pozostać wiernym temu, co zwie się: wzrastanie
by nie zabrakło w niczyjej duszy ci dzień – Zmartwychwstania

* * *
by mieć wiarę tak silną
i góry przenosić
- wystarczy uwierzyć

by nigdy nie wątpić
w istnienie miłości
- trzeba mieć nadzieję

być pełnym miłości
do końca, bez „ale…”
- wystarczy pokochać

* * *
zmrużone
poczerniałe 
od wysiłku 
oczy

osłabłe 
ramiona

to nie dowód
jeszcze 
bezsilności 
i słabości człowiek

dopóki istnieje
pytanie

* * * 
bez końca zastanawiając się
czymże jest właściwie
to życie

czy nieprzerwanym ciągiem
pożegnań i powrotów
czy drogą przez ogród
wschodów i zachodów słońca
czy też umiejętnością
dostrzegania przezroczystości poranka
i składania dziękczynienia
które każe rosnąć duszy

usiadłem przy jednym
ze stolików szczelnie
okalających okolice
Stephanplatz

i jakże być wdzięcznym
za samotność
która piecze bardziej niż ogień
niż siarką
niż zgrzytanie zębów

to dlatego jesteś 
Bogiem – z – nami
bo poznałeś też ból samotności
Vien, Stephanplatz, 6.09.1993, 20.20


* * * 
uwolnienie 
zrzucenie ciężaru
jarzma które
jest ciężkie 
ponad siły

uwolnienie jest
zawsze pierwszym
krokiem
do odzyskania 
wolności

Capri stała się dla mnie 
okazją 
by przypomnieć sobie
na nowo
wielkość
konieczność wolności
w każdym 
wzrastaniu
Capri, 18.08.1992

* * *
rozmowa
mieć świadomość
że całą swoją uwagę
tęsknotę
ukryć i zamknąć
można jedynie
w cieple głosu

kiedy nie widzi się
twarzy
gdy brakuje spojrzenia
gdy pokornie 
uniżyć się trzeba
wobec własnej bezradności

tęsknota za poznaniem
całej prawdy
za szczęściem po którym
niczego nie można
już pragnąć
Lugano, 11.10.1992

* * *
jest jezioro w oddali
pokryte lekką mgłą
ciemne góry
i ich oczyszczone słońcem wierzchołki

w głębokości tej wody
i mocy gór
wpisane będzie odtąd
także moje imię
choć czas upłynie
pamięć ludzka
jak zwykle wygasać będzie
po cichu

ja jednak tu byłem
patrzyłem tęskniłem
cierpiałem podziwiałem
w górach wyryty ormai pozostanie
ciężar mojego wzroku

czy to pocieszenie tylko
czy wymysły próżne
pozbawione fundamentu
czy też pozwolono mi
uczestniczyć już w wyzwoleniu
z czasu i miejsca
Lugano, marzec 1996

NA GÓRĘ